Wirtualna i rozszerzona rzeczywistość - czy są nam potrzebne w biznesie_automotive_production_supportok

Wirtualna i rozszerzona rzeczywistość – czy są nam potrzebne w biznesie?

Rozmowa z Przemysławem Maliszewskim i Markiem Carbon – współzałożycielami firmy Aidar

Wirtualna rzeczywistości (VR – virtual reality) oraz rzeczywistości rozszerzona (AR – augmented reality) to hasła, które jeszcze kilka lat temu większości z nas kojarzyły się z fabułą filmu science fiction. Dziś to raczej gatunek „practical technology” a firmy jak Aidar grają w nim istotną rolę.

Jak to Panowie wygląda z Waszej perspektywy. Gdzie dziś jesteśmy?

PM: Technologie VR i AR tak naprawdę jeszcze do niedawna funkcjonowały głównie w szeroko pojętej rozgrywce. Ostatnie lata pokazują, że zostały także skutecznie wprowadzone do biznesu. Jednym z głównych czynników przyspieszających ten proces była pandemia, która diametralnie zmieniła sposoby funkcjonowania wielu branż.

Zmieniła przede wszystkim sposób pracy i to jak firmy kontaktują się z klientem. Przyjrzyjmy się prostej rzeczy – w pandemii pracownicy produkcyjni czy biurowi nie mogli być zwyczajnie obecni w pracy, gdyż albo byli na kwarantannie albo musieli przestrzegać całkowitego lockdown’u, który uniemożliwiał przepływ ludzi i innych zasobów między krajami. Biznes stanął przed palącą koniecznością znalezienia rozwiązania, które pozwoliłoby firmom załatwiać sprawy i rozwiązywać problemy bez konieczności fizycznej obecności pracowników. Pandemia stała się więc potężnym katalizatorem wszelkich procesów rozwoju i wdrażania technologii.

MC: Pamiętajmy, że sama technologia VR była już obecna w latach 90tych. Urządzenia jednak wymagały połączenia kablem z siecią, były duże, mało praktyczne, więc po pierwszym zachwycie wynikającym z nowości, nastąpiło rozczarowanie. Dopiero 5-6 lat temu, technologia ta weszła na taki poziom zaawansowania, że można jej powszechnie używać i zwyczajnie cieszyć się nią. I to stało się bazą do rozwiązań aplikowanych także w biznesie.

Giganci technologiczni inwestują obecnie miliardy dolarów w software i hardware związany ze światem VR/AR. W software cykl technologiczny jest dużo krótszy i właściwie co roku prezentowane są istotne innowacje, w hardware niestety niektórych rzeczy nie można przeskoczyć tak szybko i na ten rozwój musieliśmy poczekać dłużej. Ostatnie 2 lata to rzeczywiście ogromne przyspieszenie w rozwoju. I tak jak zauważył Przemek, pandemia wymusiła szybsze pojawienie się technologii w powszechnym użyciu i co znamienne, także niemal ekspresową adaptację firm do używania technologii, o których wcześniej biznes w ogóle nie myślał.

PM: To prawda. Obserwujemy gigantyczny postęp w sprzęcie obsługującym te technologie i dziś są już skutecznie rozwiązywane problemy takie jak np. czas pracy baterii, który jest jednym z kluczowych elementów wpływających na ciągłość pracy tego sprzętu. Gdy popatrzymy na okulary Hololens 2 Microsoftu, to jest to hardware na poziomie topowego smartfona, który często przekracza możliwości przeciętnych komputerów stacjonarnych. Mamy tu więc do czynienia z urządzeniem, które ma niesamowite możliwości przetwarzania wysokiej jakości obrazu, dźwięku i do tego wyposażony jest w bardzo dobrze funkcjonującą baterię.

Ogromnie zmieniła się także dokładność tych urządzeń i ich zdolność do odwzorowywania rzeczywistości w 3D, co jest niezwykle ważne przy usługach, które świadczymy, a kontrolery, którymi się posługujemy przy ich obsłudze, zmianiają się z urządzenia o kształcie joysticka, w rękawice, a ostatnio nawet one stają się zbędne, gdyż okulary są w stanie rozpoznać naturalne gesty dłoni. To jest znacząca innowacja, bo żeby rozpoznawać takie gesty, potrzebne są wysoce zaawansowane algorytmy związane z tzw. uczeniem maszynowym (Machine Learning). Dodatkowo, sprzęt jest coraz mniejszy i lżejszy, a więc ergonomia jego używania jest na coraz wyższym poziomie. Reasumując można powiedzieć, że doświadczenia użytkownika takich okularów są dziś nieporównywalne z tymi, które miał 10 czy nawet 5 lat temu.

Stanisław Lem w latach 90′ mówił w kontekście właściwego wykorzystania o przedwczesności internetu. To nie jest trochę tak że nowe technologie muszą „dojrzeć”?

PM: Oczywiście, nowe technologie muszą dojrzeć i to zarówno ze strony sprzętowej jaki programowej. W przypadku fabryk, w obsłudze których się specjalizujemy, sprzęt musi być gotowy na przeróżne wyzwania związane ze środowiskiem, w którym jest używany. Musi być odpowiedni zasięg sieci, stałość internetu, a za tym idzie odpowiednia infrastruktura, która w tych fabrykach musi być bezpieczna i stabilna, aby sprzęt mógł płynnie z tej infrastruktury korzystać. Rozwiązania VR/AR, którymi się zajmujemy, powinny dodatkowo działać w środowisku zamkniętym przed ewentualnymi atakami z zewnątrz, co zapewni im ciągłość i bezpieczeństwo działania. W czasach, gdzie know-how jest najbardziej wartościowym zasobem firmy produkcyjnej, właściwe zabezpieczenie danych klienta jest dla nas szczególnie ważne.

Poza tym, zwykle jest tak z nową technologią, że pierwszy etap jej wprowadzania jest szalenie trudny, bo trzeba klienta uświadomić, że takie rozwiązania w ogóle istnieją i że mogą mu się przydać w jego codziennym biznesie, że tną koszty, że upraszczają i automatyzują procesy. Klienci początkowo nie widzą tego, że wykorzystanie rzeczywistości mieszanej może mieć kluczowe znaczenie dla zapewnienia ciągłości działania firmy oraz ugruntowania jej stabilności i odporności na przeróżne czynniki i zdarzenia losowe w przyszłości. Musimy im to pokazać.

MC: Jak to zawsze bywa z innowacjami i przekonaniem klienta do czegoś nowego, na początku była to droga pokazywania wizji, a więc biznesowo bardzo wymagająca, ale dzięki temu zdobyliśmy doświadczenie i mogliśmy przyjrzeć się bliżej obawom klientów i nauczyć się je odpowiednio adresować. Udało nam się w dosyć wczesnej fazie znaleźć firmy, które przekonaliśmy do spróbowania tych rozwiązań – wiodącego producenta samochodów rynku premium czy globalnych liderów produkcji opakowań do napojów i żywności.

Co ważne, bo mówimy wciąż o technologii, my nie sprzedaliśmy tym firmom technologii, lecz wykorzystanie tejże do rozwiązania ich biznesowych problemów i zmniejszenia ryzyka biznesowego.

Naszym nadrzędnym celem jest zawsze patrzeć, gdzie to zastosowanie jest po prostu praktyczne i korzystne już od pierwszego dnia wdrożenia. W Aidar.Service czyli naszym rozwiązaniu zdalnego wsparcia i serwisu, dbamy o to, aby instrukcje serwisowe w rozszerzonej rzeczywistości można było tworzyć samodzielnie także na odległość oraz aby mieć zdalne wsparcie już od pierwszego dnia wdrożenia. Natomiast w Aidar.Skills, naszym produkcie do szkolenia pracowników za pomocą wirtualnej rzeczywistości, dbamy o to, aby klient mógł sam tworzyć i aktualizować szkolenia, nawet te bardzo technologicznie zaawansowane, bez naszego zewnętrznego udziału.

PM: Tak, to co mówi Marek, jest bardzo ważne, bo mamy przede wszystkim spójną wizję tego co jesteśmy w stanie klientowi zaoferować. Rozumiemy jego biznes i dobrze wiemy, co klient może osiągnąć dzięki wdrożeniu technologii VR czy AR. Spójność tej wizji polega na tym, że jesteśmy w stanie dostarczyć rozwiązanie, które tak naprawdę nie zależy od konkretnego producenta sprzętu i jesteśmy także w stanie powiedzieć jaka technologia do jakich celów powinna być użyta w firmie. I tutaj bardzo prostym przykładem będzie to, że dysponując obiema technologiami, kiedy omawiamy z klientem wdrożenie systemu szkoleń wirtualnej rzeczywistości i stworzenia tzw. cyfrowego bliźniaka, to ustalamy w pierwszej kolejności w jakiej technologii chcemy to zrobić z uwagi na potrzeby i sposoby korzystania z tych rozwiązań przez pracowników, a dopiero potem wybieramy, która z tych dwóch technologii będzie najlepsza dla danego klienta.

No właśnie – co można osiągnąć przy użyciu tych technologii?

PM: Pod koniec zeszłego roku, Microsoft opublikował bardzo ciekawy raport z wykorzystania VR/AR w biznesie. Według niego, firmy produkcyjne, które wdrożyły rozwiązania rzeczywistości mieszanej na ich okularach HoloLens 2, skróciły czas szkoleń pracowników aż o 75 procent. Raport podaje także, że stosując rozwiązania zdalnego wsparcia i serwisu, zaoszczędzono średnio 3500 USD na każdej unikniętej fizycznej wizycie eksperta, co jest de facto kosztem zakupu jednej pary okularów HoloLens 2, jednych z najlepszych okularów dostępnych na rynku, które wystarczą na długie lata pracy wielu osób. Jak widać, wydatek ten zwraca się niesłychanie szybko.

W raporcie można też znaleźć estymacje przeciętnego rocznego przestoju maszyn, której udało się uniknąć dzięki AR – Microsoft wskazuje, że dla jego klientów był to przedział między 240 a 320 godzin. Jeden z klientów Microsoft, koncern L’Oréal, podaje, że zastosowanie tej technologii skróciło aż o połowę czas diagnostyki i napraw maszyn w ich fabrykach.

W przypadku jednego z naszych klientów z branży produkcyjnej, ilość błędów występujących podczas montażu po wdrożeniu rozwiązań VR, spadła o ponad jedną trzecią, co w sposób oczywisty przekłada się na spadek kosztów.
Na mnie dane te robią ogromne wrażenie, bo jednoznacznie pokazują, że ta technologia nie jest czymś „nice to have”, ale bardzo konkretnym narzędziem do przyspieszania procesów i cięcia kosztów.

Skoro o kosztach mowa – czy ta technologia jest droga?

PM: Droga w stosunku do czego? Możemy na przykład rozważać koszty w kontekście rozwiązania problemu przestojów fabryki, a pamiętajmy, że postój linii produkcyjnej może kosztować setki tysięcy złotych za jedną godzinę. Jeśli więc możemy przeszkolić ludzi, którzy następnie będą w stanie reagować wcześniej na awarię maszyn takiej fabryki, i jeśli będziemy mogli spiąć naszą platformę Aidar.Service z systemami utrzymania ruchu i predykcji po stronie klienta, czyli będziemy wiedzieć, że za jakiś czas coś konkretnego może się zepsuć w takiej fabryce, to zabezpieczamy sobie tym samym ryzyko wystąpienia takich przestojów i ryzyko zapłacenia dużo więcej za błędy i problemy, które w tej fabryce nie musza się wcale pojawić.

Czy możecie coś więcej powiedzieć o konkretnych wdrożeniach, które zrealizowaliście – z jakimi problemami ta technologa najlepiej sobie radzi?

PM: W przypadku wspomnianego lidera rynku motoryzacyjnego problem, który mieliśmy do rozwiązania był następujący- budowano nową fabrykę w Polsce i zaistniała potrzeba przeszkolenia i zatrudnienia dużej ilości nowych pracowników. Celem było wdrożenie ich do codziennej pracy na produkcji w jak najbardziej wydajny i płynny sposób.

Przenieśliśmy więc do wirtualnego świata silniki, które ci pracownicy mieli potem składać w fabryce, stworzyliśmy wirtualne stacje do wszystkich procesów produkcji i zaczęliśmy szkolić ludzi zanim w ogóle jeszcze prawdziwa fabryka, z prawdziwymi maszynami i komponentami przyszłych silników, stanęła w całości i gotowości.

Rozwiązaliśmy tym samym palący problem wydajności szkoleń, bo chcąc przeszkolić 1000 czy 2000 ludzi od zera do umiejętności pełnego zbudowania i montażu silnika samochodowego, nie musieliśmy korzystać z parku maszynowego, który dopiero powstawał, ani używać prawdziwych komponentów. Poza tym pamiętajmy, że w prawdziwym świecie, ilość stacji szkoleniowych z reguły jest mocno ograniczona, co stanowi wąskie gardło w systemie szkoleń, które trzeba przeprowadzić, aby rozpocząć regularną produkcję. Te pare tysięcy osób szkoli się wiele miesięcy, zużywając przy tym wiele części i półproduktów, a przy wykorzystaniu wirtualnej rzeczywistości, jeśli już stworzymy to środowisko, to tak naprawdę jedynym ograniczeniem jest ilość sprzętu, czyli okularów VR. Tyle więc ile zakupimy okularów, tyle mamy replik takiej jednej fizycznej stacji testowej, a pracownicy mogą się szkolić równolegle i w każdy w swoim tempie i z dowolnego miejsca. Jak widzimy, technologia doskonale rozwiązuje nam problem szybkiego postawienia do pełnej produkcyjnej gotowości fabryki, i dzieje się to dużo szybciej niż przy użyciu standardowych metod szkoleniowych.

MC: Ja chciałbym podkreślić w tym miejscu, że poza szybkością przeszkolenia pracowników, mamy również do czynienia z mniejszym ryzykiem operacyjnym i niższymi kosztami. Pracownicy szkoląc się nie niszczą komponentów czy części, nie ulegają wypadkom, doświadczają również dużo niższego stresu związanego z ryzykiem popełnienia błędu. Niwelujemy tym samym także konieczność czekania na swoją kolej nauki przy danej stacji czy maszynie, bo w wirtualnej rzeczywistości wiele osób może uczyć się równolegle, a także może dowolną ilość razy powtarzać jedną lekcję, jeżeli z jakiś powodów pracownik czuje, że dany krok czy czynność sprawia mu większą trudność.

Nie ma też czynnika konkurencji między pracownikami i obawy przed ośmieszeniem się, że ja to robię dłużej czy wolniej – każdy więc uczy się w zaciszu swoich okularów, dzięki czemu, przyswajanie wiedzy jest dużo bardziej skuteczne. Dodatkowo w VR mamy pełną koncentrację na czynności, nie mamy tam telefonu, kolegów i innych rozpraszaczy. Wirtualna rzeczywistość zdecydowanie zmienia podejście do edukacji, a poprzez aktywizację pamięci długoterminowej sprawia, że wiedza pozostaje na znacznie dłużej w głowach szkolonych osób.

Czy rozwiązanie, które stworzyliście dla tej konkretnej fabryki jest aplikowane dla innych fabryk tego producenta? Jak bardzo uniwersalne i skalowane są rozwiązania, które tworzycie?

PM: Tak, to rozwiązanie jest zdecydowanie do użycia w kolejnych fabrykach tego producenta. Naszym produktem jest bowiem kompleksowa platforma wykorzystująca technologie VR i AR, a najbardziej pracochłonna i wymagająca jest początkowa faza jej wdrożenia – przeniesienie realnego środowiska do wirtualnej rzeczywistości, czyli stworzenie modeli stanowisk lub całej taśmy produkcyjnej. Jak już mamy zbudowane gotowe środowisko, jest to narzędzie, które pozwala w bardzo prosty sposób bez absolutnie żadnego programowania, budować jak z klocków Lego scenariusze szkoleniowe, i co bardzo ważne, robią to już sami pracownicy linii produkcyjnej bez naszego zewnętrznego udziału. My ich tylko uczymy, jak to zrobić na bazie wiedzy, którą budujemy na początku. U innego z naszych dużych klientów, producenta opakowań, zastosowaliśmy dokładnie tą samą platformę, co pokazuje, że z powodzeniem można replikować to rozwiązanie do fabryki, która zajmuje się produkcją zupełnie innych przedmiotów.

Jakie są prognozy rozwoju tej technologii? Czego powinniśmy się spodziewać, jeśli dziś zainwestujemy w takie rozwiązania?

MC: W tym momencie do odtwarzania wirtualnych treści potrzebne są stosowne narzędzia jak na przykład komputer o przeciętnych parametrach czy gogle VR. Najnowsze modele okularów już zaczynają przypominać niewielkie i lekkie okulary przeciwsłoneczne, spada też koszt ich zakupu. Chciałbym jednak zwrócić uwagę na jeszcze inny aspekt rozwoju tej technologii – widzimy, że treść, którą stworzyliśmy 5 lat temu, jesteśmy dziś w stanie odtwarzać na najbardziej nowoczesnych okularach, co potwierdza, że już się wytworzyły standardy, które pozwalają na kontynuowanie rozwoju tejże technologii w sposób bardzo płynny, nie tracąc tego, co już zostało wcześniej wypracowane.

PM: Sprzęt ma coraz lepszą jakość. Obraz na nim odtwarzany jest coraz bardziej płynny, a ciągle wprowadzane ulepszenia, pozwalają na efektywną pracę okularów w najróżniejszych warunkach zanieczyszczenia czy atmosferycznych. Także tak prozaiczny problem jakim jest problem z błędnikiem, którego doświadczają niektóre osoby, kiedy po raz pierwszy zetkną się z okularami VR, jest już zaadresowany. Okulary pozwalają na to, że jeśli my się poruszamy, obraz, który widzimy, porusza się razem z nami w odpowiednim tempie – w związku z tym usunięty został problem „choroby lokomocyjnej”, bo tak mniej więcej był on odczuwalny przez użytkownika.

MC: Tu wchodzimy w bardzo ważny aspekt, bo sporo ludzi nadal mówi, że technologia VR sprawia, że czują się źle – właśnie tak jak przy chorobie lokomocyjnej. Jest im źle tylko dlatego, że odwzorowanie rzeczywistości jest źle zrobione, a nie dlatego, że ta technologia do tego prowadzi. Podstawową zasadą jest, że nie można symulować ruchu, jeśli użytkownik pozostaje w spoczynku. Jeśli kontent jest przygotowany we właściwy sposób, czyli jeśli przewiduje ruch tylko wówczas, gdy użytkownik będzie się również poruszał, nie dochodzi do „wariowania” błędnika. Audi wprowadza obecnie okulary VR jako element wyposażenia swoich samochodów, co świadczy o tym, że można zrobić to dobrze, nie powodując żadnego dyskomfortu użytkownika.

Skąd wiadomo, czy dana firma dojrzała już do używania technologii VR/AR?

PM: Należy odpowiedzieć sobie na pytanie jakie są wyzwania, przed którymi stoi firma oraz jakie są jej cele biznesowe i dopiero potem oceniamy wspólnie z klientem czy narzędzia, którymi dysponuje Aidar są w stanie sprostać tym celom i wyzwaniom.

My zawsze pokazujemy klientom szerszą wizję użycia tych technologii i to w kontekście kilku lat. Wszystkie potencjalne zastosowania musimy przedyskutować w oparciu o potrzeby klienta, zarówno te na tu i teraz, i te strategiczne.

Nie jest sztuką wrzucić rozwiązania VR/AR do firmy, pytanie jest czemu to ma służyć? Czy to pomaga w rozwoju, czy skraca procesy, czy tnie koszty czy zwiększa ROI? Jeśli firma chciałaby szkolić swoich pracowników bezpieczniej, szybciej, efektywniej, w fajniejszej atmosferze, a przy tym tworzyć bazę wiedzy dostępną z każdego miejsca na świecie i wspierać pracowników zdalnie wtedy, kiedy ekspert nie może być na miejscu, to nasze rozwiązania idealnie się wpasowują w te potrzeby.

A gdzie na świecie to wsparcie AR/VR dla firm produkcyjnych rozwija się najszybciej?

PM: Regionem najszybszego rozwoju jest oczywiście Azja. Rok do roku rynek rozwiązań AR/VR dla biznesu wzrasta tam o ponad 1/3 – co jest ogromnym przyrostem. Dla kontrastu podam, że średnia światowa, ale oczywiście liczona dla krajów rozwiniętych, to około 20% przyrostu rocznego. Powstaje pytanie, co w takim razie z rynkiem polskim? W Polsce mamy naprawdę dużą ilość fabryk, oczywiście niektóre z nich są przedstawicielstwami światowych koncernów, ale polskie fabryki nie mają absolutnie na co czekać i odwlekać momentu wprowadzenia nowych technologii. W mojej ocenie takie wdrożenia to nie jest dyskusja na poziomie „czy” tylko „jak szybko”.

MC: Pamiętajmy, że my nie szukamy do szkoleń czy zdalnego wsparcia, powiem to specjalnie kolokwialnie, tak zwanych młotkowych, bo tego typu prace wykona za ludzi robot, tylko szukamy ludzi, którzy są w stanie skutecznie przeprowadzać zaawansowane, złożone i często trudne procesy, i aby to zrobić muszą się szybko ich nauczyć.

PM: Zgadza się. Polska już nie jest krajem prostej produkcji. Produkujemy na przykład samochody, które są światowym topem, mamy już czasy niezwykle zaawansowanych narzędzi i procesów. To jednak czego nie mamy, a co jest w Azji, to skala wdrożeń i zastosowań najnowszych technologii.

Ale to się zmienia, bo polski klient jest coraz bardziej otwarty i świadomy.

PM: Tak, to prawda. Rozwoju nie da się powstrzymać. Można się mu oczywiście opierać, pytanie tylko po co, jeśli na końcu ma on nam uprościć życie i uczynić biznes bardziej rentownym.

 

Dziękuję za rozmowę!

Zakładka dostawcy oraz formularz kontaktowy na platformie Automotive Production Support TUTAJ

Przemysław Maliszewski i Marek Carbon – współzałożyciele firmy Aidar